Tradycja pielgrzymek na Jasną Górę sięga czasów Władysława Jagiełły, kiedy to w 1430 roku Król polecił naprawić cudowny obraz i z uroczystą pielgrzymką odprowadził go na swoje miejsce. Od tamtych czasów Jasna Góra stała się celem niezliczonej ilości pielgrzymek, podczas których modlono się przed cudownym obrazem. Do dziś dnia pielgrzymi przybywający na Jasną Górę prosili Maryję w Kaplicy Matki Boż
ej Częstochowskiej, by swymi modłami godniej niż inni czciła Zbawcę świata, a podczas modlitw proszono ją by słuchała błagań i wstawiała się za odwiedzającymi ją pielgrzymami u Syna teraz i w godzinę śmierci naszej. Tak to było do niedawna, ale definitor generalny Zakonu Paulinów oraz wdowa po generale Błasiku postanowili to zmienić fundując cudownemu obrazowi konkurencję.
Kilka dni temu w Kaplicy Matki Bożej odbyła się uroczysta msza za Ojczyznę, podczas której Ewa Błasik przekazała Paulinom zakrwawiony mundur generalski, który Błasik miał na sobie w chwili katastrofy smoleńskiej, jego portret, czapkę galową, odznaki dowódcy Sił Powietrznych RP, buławę, szablę i obrazek Matki Bożej Jasnogórskiej, który generał miał przy sobie w chwili śmierci. W specjalnym komunikacie wydanym przez biuro prasowe Jasnej Góry możemy przeczytać, że wdowa po dowódcy Sił Powietrznych RP zażyczyła sobie by pamiątki po jej mężu były przechowywane i eksponowane przez wieki, a przybywający do klasztoru pielgrzymi mogli już na zawsze oddawać im cześć.
Wyraźnie widać, że pojawiła się obecnie zdrowa, wolnorynkowa konkurencja ośrodków duszpasterskich kolekcjonujących tego rodzaju smoleńskie gadżety. Być może Jasna Góra jest tylko dobrym początkiem wielkiego wyścigu po smoleńskie relikwie, których posiadanie może zapewnić masowy napływ czczących je Wolaków i co za tym idzie dużych ilości pozostawianej na tacach, w koszyczkach i skarbonkach żywej gotówki. Katastrofa pod Smoleńskiem to dla Kościoła szansa na dobry i niewymagający żadnych inwestycji biznes, a częstochowscy Paulini mają w tej dziedzinie całkiem niezłe wyniki. Gratulacje należą się również pomysłowej Ewie Błasik, która zapomniała jednak o przywiezieniu na Jasną Górę pamiątek po ludziach, którzy za sprawą lekkomyślności i zaniedbań jej męża zaginęli w katastrofie Casy.
Kilka dni temu w Kaplicy Matki Bożej odbyła się uroczysta msza za Ojczyznę, podczas której Ewa Błasik przekazała Paulinom zakrwawiony mundur generalski, który Błasik miał na sobie w chwili katastrofy smoleńskiej, jego portret, czapkę galową, odznaki dowódcy Sił Powietrznych RP, buławę, szablę i obrazek Matki Bożej Jasnogórskiej, który generał miał przy sobie w chwili śmierci. W specjalnym komunikacie wydanym przez biuro prasowe Jasnej Góry możemy przeczytać, że wdowa po dowódcy Sił Powietrznych RP zażyczyła sobie by pamiątki po jej mężu były przechowywane i eksponowane przez wieki, a przybywający do klasztoru pielgrzymi mogli już na zawsze oddawać im cześć.
Wyraźnie widać, że pojawiła się obecnie zdrowa, wolnorynkowa konkurencja ośrodków duszpasterskich kolekcjonujących tego rodzaju smoleńskie gadżety. Być może Jasna Góra jest tylko dobrym początkiem wielkiego wyścigu po smoleńskie relikwie, których posiadanie może zapewnić masowy napływ czczących je Wolaków i co za tym idzie dużych ilości pozostawianej na tacach, w koszyczkach i skarbonkach żywej gotówki. Katastrofa pod Smoleńskiem to dla Kościoła szansa na dobry i niewymagający żadnych inwestycji biznes, a częstochowscy Paulini mają w tej dziedzinie całkiem niezłe wyniki. Gratulacje należą się również pomysłowej Ewie Błasik, która zapomniała jednak o przywiezieniu na Jasną Górę pamiątek po ludziach, którzy za sprawą lekkomyślności i zaniedbań jej męża zaginęli w katastrofie Casy.
![](https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/406893_420620501336976_1680423493_n.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz