poniedziałek, 29 października 2012

Kolejne posmoleńskie zabójstwo


Kolejne posmoleńskie zabójstwo - Remigiusz Muś nie żyje - Takie tytuły można zobaczyć nagłówkach dzisiejszych wydań skrajnie prawicowych gazetek i portali internetowych, które opublikowały tą sensację za "niezależną.pl". Chorąży Remigiusz Muś - członek załogi stojącego na płycie lotniska Smoleńsk- Siewiernyj Jaka-40, który był jednym ze świadków w śledztwie ws. katastrofy pod Smoleńskiem miał wyra
źnie słyszeć komendy wydawane przez rosyjską wieżę kontrolną polskim samolotom nakazujące im schodzić do lądowania na pułapie 50, a nie przepisowych 100 metrach oraz dwa wybuchy na pokładzie Tu-154M nr. 101 słyszane przez pokładowe radio. Pomimo tego, że "Gazeta Polska" o osobie chorążego Musia zapomniała na ponad dwa lata to dziś ten sam wojskowy nazywany jest już kluczowym, jedynym i zabitym świadkiem zbrodni. 

"Niezależna.pl”, jako pierwsza w Polsce podała do wiadomości, że Remigiusz Muś zmarł w piwnicy swojego domu w Piasecznie i jako pierwsza nazwała jego śmierć posmoleńskim zabójstwem. Przybyła na miejsce śmierci chorążego policja, prokurator oraz służby medyczne stwierdzili, że mężczyzna zmarł dzisiejszej nocy, a w miejscu znalezienia jego zwłok jak i na nich nie stwierdzono obecności i działania osób trzecich. Na temat szczegółów dotyczących przyczyn śmierci chorążego prowadzący czynności nie chcieli się na razie wypowiadać, ale już według nieoficjalnych i niepotwierdzonych jeszcze informacji powodem zgonu mogły być kłopoty osobiste i wynikające z nich samobójstwo przy pomocy liny żeglarskiej, na której miał wisieć Muś. O tym w piszących o morderstwie mediach już nie przeczytamy.

W myśl zasady "każdy trup na wagę złota" śmierć członka załogi samolotu porucznika Wosztyla postanowiono natychmiast wykorzystać. Na scenę wkroczył podniecony Antoni Macierewicz, który jednoznacznie stwierdził, że na szyjach świadkach znających prawdę o Smoleńsku zacieśnia się pętla. Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej powiedział również, że żołnierz o tak rozległej wiedzy na temat katastrofy smoleńskiej już dawno temu powinien zostać objęty programem, jakim otacza się kluczowych świadków. Słynny na całym świecie tropiciel zjawisk nadprzyrodzonych nie raczył jednak wspomnieć o tym, co zrobił w tym kierunku i gdzie był przez dwa lata, podczas których program ochrony świadków tak bardzo się, Musiowi należał. To nie jest jednak istotne - Istotne jest to, że mamy do czynienia z kolejnym mordem posmoleńskim i mamy pętlę, którą na szyję Musia zarzucił Tusk. Koło politycznej fortuny Jarosława Kaczyńskiego kręci się coraz szybciej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz